Z Józefem BRYLLEM, prezesem Stowarzyszenia Współpracy
Polska-Wschód, rozmawia Zdzisław Słowik
Zdzisław SŁOWIK (ZS). Przed blisko trzema laty z inicjatywy Eugeniusza Kabatca, znanego pisarza, a zarazem prezesa Polskiego Oddziału Stowarzyszenia Kultury Europejskiej (SEC) oraz przy udziale „Res Humana” odbyła się w Warszawskim Domu Literatury debata na temat MOCY I NIEMOCY WSCHODNIEGO POGRANICZA, wymiana zdań płynąca z przekonania o pilnej potrzebie ożywienia dialogu i współpracy Polaków, Białorusinów, Litwinów, Rosjan i Ukraińców w warunkach współczesnych wyzwań i w powiększonej Europie. W zgodnej opinii uczestników debaty, cenionych znawców problematyki, nadszedł czas na działania odważne i różnorodne służące wspólnemu dobru i dobru każdego obywatela wschodniego pogranicza. Co Pan, Panie Prezesie, myśli na temat tej inicjatywy?
Józef BRYLL (JB). Choć nie uczestniczyłem w tym spotkaniu, czego żałuję, lecz wiele dobrego o nim później słyszałem, to pragnę pogratulować inicjatorom podjętej debaty i dodać, że stała się ona ważnym intelektualnie wsparciem tego, co od samego początku czyni nasze Stowarzyszenie w wielu różnorodnych formach swojej działalności.
ZS. Zanim pomówimy o formach tej działalności zapytam najpierw o główne cele działalności Stowarzyszenia określone w dokumentach kolejnych Kongresów. Myślę, że ich sformułowanie nie było łatwe w uwarunkowaniach wewnętrznych i międzynarodowych Polski po 1989 roku?
JB. Owszem, nic było to łatwym zajęciem, lecz wola działania w nowych warunkach, płynąca z troski tych wszystkich, wcześniej zaangażowanych w pracy na rzecz stowarzyszenia, dominowała ponad wszelkimi resentymentami w imię przyszłości i w duchu rozumienia istotnych przemian ustrojowych w naszym kraju. Na XX Kongresie naszego Stowarzyszenia (październik 2016)
wyraziliśmy te przekonania w stwierdzeniu, że jesteśmy pozarządową organizacją, która w swojej działalności dąży – na zasadach partnerstwa, wzajemnych korzyści, zaufania i szacunku oraz uwzględniania naszej przynależności do Unii Europejskiej i NATO – do budowania i rozwijania
dobrosąsiedzkiej współpracy pomiędzy naszym krajem a innymi krajami, zwłaszcza na wschód od Bugu.
ZS. Ta „dobrosąsiedzka współpraca” może obejmować różne sfery czy grupy społeczne. Które z nich są dla Stowarzyszenia środowiskami najważniejszymi?
JB. Dobrosąsiedztwo rozumiemy szeroko – jako rozwijanie więzi między narodami i państwami za wschodnią granicą oraz mniejszościami narodowymi tych państw mieszkającymi w Polsce. Ta ostatnia kwestia nabiera w ostatnim czasie szczególnego znaczenia wobec skali ruchu migracyjnego, zwłaszcza wobec bardzo licznej rzeszy obywateli Ukrainy podejmujących pracę w naszym kraju z myślą o uznaniu Polski za swoją drugą ojczyznę. To wielkie zadanie dla odpowiednich urzędów państwowych, ale i wyzwanie dla takich stowarzyszeń jak nasze. Nie muszę uzasadniać jego wagi. Oczywiście chodzi nam także o wiele innych sfer naszej aktywności, że wspomnę o przekazywaniu rzetelnej informacji i wiedzy o historii, tradycjach, kulturze czy gospodarce w dniu dzisiejszym narodów i państw za wschodnią granicą, przezwyciężając w ten
sposób wzajemne uprzedzenia i zaszłości obciążające nasze stosunki.
ZS. A jest ich, Panie Prezesie, niemało. Z niepokojem i troską śledzimy je od dłuższego czasu, ale i w ostatnich tygodniach. Wystarczy wspomnieć o wysoce nieodpowiedzialnych słowach wypowiedzianych z Moskwy na temat roli Polski w wywołaniu II wojny światowej. I wciąż niełatwą pozostaje historia stosunków polsko-ukraińskich w tamtym czasie. Wyznam, że niełatwo budować w tych warunkach bliskiego nam dobrosąsiedztwa.
JB. Owszem, zdajemy sobie z tego sprawę, ale tym bardziej dostrzegamy naszą rolę siły tonującej owe żywioły emocji, resentymentu, a często i złej woli dyktowanej doraźnymi interesami politycznymi. Jesteśmy od nich jak najdalej. Choć ich zarazem nie lekceważymy.
ZS. Powróćmy teraz do wspomnianych form działania Stowarzyszenia, spraw, które dają powód do optymizmu.
JB. A więc inicjujemy współpracę oświatową, kulturalną, naukową
i turystyczną między instytucjami, placówkami kultury i nauki, szkołami. Współpracujemy aktywnie z Rosyjskim Ośrodkiem Nauki i Kultury w Warszawie i w Gdańsku, z Centrum Kulturalnym Białorusi, z wieloma
ambasadami. Przytoczę tutaj słowa nieodżałowanego Swiatosława Bełzy, wielkiego przyjaciela Polski i twórcy kultury, syna legendarnego Igora Bełzy, który powiedział „Kultura łączy narody lepiej niż rurociągi naftowe i gazowe”. Współpracujemy z Teatrem Capitol, który wraz z niepubliczną uczelnią pedagogiczną goszczą w siedzibie naszego Stowarzyszenia i podejmują inicjatywy bliskie naszym założeniom statutowym; wymienię jeszcze prestiżową wystawę płócien Marka Chagala w Zamku Książ, spotkania kulturalne z Białorusią, Ukrainą, Uzbekistanem czy Kazachstanem w wielu pozawarszawskich ośrodkach naszego działania. Do ośrodków takiego szczególnie aktywnego działania należy działalność naszego Stowarzyszenia w Opolu i Koninie, cenny trud osób współpracujących z Domem Polskim w Briańsku. Wracając do wydarzeń o charakterze ogólnopolskim wymienię współdziałanie Stowarzyszenia w organizacji V Kongresu Polonistyki Zagranicznej w Opolu i Brzegu, Festiwalu Piosenki Rosyjskiej oraz Festiwalu Anny German.
ZS. Z tych, wspomnianych na tym miejscu, wielu wydarzeń kulturalnych czy naukowych realizowanych przez Stowarzyszenie, wyłania się pewna ogólniejsza myśl, którą ujmuje Pan w swoich wypowiedziach jako świadectwa „dyplomacji społecznej”. Co ono praktycznie oznacza?
JB. Działalność w niekorzystnym klimacie politycznym nie zniechęca nas do inicjatyw i pracy także w takim klimacie. Po prostu chcemy umiejętnie odpowiadać na oczekiwania wielu Polaków, którzy pragną normalnych i dobrosąsiedzkich stosunków ze wszystkimi państwami za wschodnią granicą. Jesteśmy częścią społeczeństwa obywatelskiego i w tym rozumieniu odzwierciedlamy istniejące w nim nastroje. Konkludując powiem, że nasza aktywność w dziedzinie spraw społecznych, kulturalnych, nauce czy gospodarce sprzyja likwidacji uprzedzeń w stosunku do naszych sąsiadów oraz tworzy warunki do budowy zaufania i wzajemnego zrozumienia. Oczywiście
najważniejszą rolę w polityce zagranicznej odgrywa państwo, jego agendy, zwłaszcza placówki dyplomatyczne. Niemniej jednak ważną rolę mają do odegrania instytucje samorządu terytorialnego oraz organizacje pozarządowe, w tym nasze Stowarzyszenie. Przykładem były organizowane przez nas Dni Narodowe wielu państw zza wschodniej granicy. Są spotkania z dyplomatami,
których celem jest przełamywanie polityki dezinformacji polskiego społeczeństwa przez część mediów, jesteśmy partnerem licznych konferencji i seminariów. Jest to stała forma naszej aktywności, adresowana głównie do środowisk akademickich, działaczy kultury i przedsiębiorców.
Jesteśmy organizatorami lub partnerami takich wydarzeń w każdym roku. I to jest właśnie nasza filozofia owej dyplomacji społecznej.
ZS. Nic popełnię omyłki uznając tę „dyplomację” za bliski uczestnikom wspomnianej debaty w Domu Literatury nieoceniony instrument rozbrajania niechęci w różnych grupach społecznych i budowania na ich miejscu szacunku dla wspólnych wartości. U źródeł tej „dyplomacji” leży przekonanie o wysokiej wartości relacji bezpośrednich, autentycznych kontaktów międzyludzkich w jej różnorodnych wymiarach. Co więcej, w tych bezpośrednich kontaktach czy wspólnych inicjatywach podejmowanych przez zwykłych ludzi zza wschodniej granicy słychać ich okazywany dystans, a nawet niechęć wobec oficjalnej polityki władz i czy części mediów.
JB. Dobrze rozumiemy w Stowarzyszeniu te nastroje czy opinie; one mają wpływ na wiele naszych praktycznych działań. Pragniemy nadawać im jeszcze większej wyrazistości i podnosić ich jakość, nawet kosztem ilości. Zastanawiamy się nad stworzeniem nowoczesnego systemu elektronicznej komunikacji, choć sam jestem bardzo przywiązany do słowa drukowanego. Ale taki nadszedł czas, z którego wyłonić się może jeszcze coś nowego, co zbliża ludzi i budzi ich ufność wobec przyszłości.
ZS. Zbliża się 75. rocznica zakończenia II wojny, uwolnienia wielu państw i narodów Europy spod hitlerowskiej okupacji; zbliża zarazem potrzeba przypomnienia wielkiej ofiary tych wielu tysięcy żołnierzy Armii Radzieckiej, którzy polegli w tej wojnie na ziemi polskiej. Wiem, że Stowarzyszenie Polska-Wschód czyni wiele, aby pamięć o nich trwała nieprzerwanie jako świadectwo szczególnej wdzięczności.
JB. Staramy się, na miarę naszych sił i możliwości, aby pamięć o II wojnie była lekcją, którą trzeba stale odrabiać na rzecz życia w warunkach pokoju. Tę działalność edukacyjną łączymy oczywiście, z różnymi praktycznymi działaniami na rzecz pamięci o tych, którzy życie swoje oddali, abyśmy dziś byli ludźmi żyjącymi w wolności.
Dziękuję, Panie prezesie, za rozmowę.