Uroczystość na Marszałkowskiej 115

13 listopada w „Domu Przyjaźni” odbyła się uroczystość wręczenia przyznanego przez Kapitułę SWP-W medalu Mickiewicz – Puszkin Panu redaktorowi Markowi A. Koprowskiemu, znanemu  pisarzowi, dziennikarzowi, reporterowi, od ponad dwudziestu lat zajmującemu się problematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie. Jako wysłannik kilku pism odbył ponad sto dwadzieścia podróży – od Brześcia po Sachalin i Kamczatkę, odwiedzając wszystkie kraje na postsowieckim obszarze. Plonem tych wypraw, oprócz tysięcy artykułów, jest też  około 50 książek. Pan redaktor jest laureatem nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego w 2007 r. za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie.  W uroczystości uczestniczyli członkowie Prezydium Zarządu Krajowego Stowarzyszenia,   oraz zaproszeni goście. Laudację o dokonaniach  redaktora Marka Koprowskiego  przedstawił członek Prezydium Zarządu Krajowego, Prezes Oddziału Lubelskiego ks. prof. dr hab. Edward Walewander (laudacja poniżej). Wręczenia Medalu dokonał prezes Stowarzyszenia Józef Bryll.

Ks. Edward Walewander

Marek A. Koprowski

Stowarzyszenie Współpracy Polska-Wschód (SWP-W) działa owocnie już od ponad ćwierć wieku. Zyskało dobrą markę nie tylko w środowisku krajowym, ale też za granicą.

Stowarzyszenie ma swoje Oddziały regionalne, które aktywnie działają prawie w każdym województwie. Na miarę swych możliwości Stowarzyszenie od lat finansuje organizowanie sympozjów naukowych oraz publikacje książek, które służą poznaniu stanu i potrzeb Polaków na Wschodzie.

Stowarzyszenie jest rozpoznawalne przez swój wkład także wśród Polaków żyjących za naszą wschodnią granicą. Inicjuje bowiem różne zamierzenia i akcje pomocowe na rzecz rodaków na Wschodzie. Oto niektóre, najważniejsze, z nich: pomoc materialna świadczona potrzebującym, organizowanie szkoleń, zwłaszcza dla młodych Polaków ze Wschodu, pobytów wakacyjnych dla osób stamtąd, rozwijanie kontaktów międzyludzkich. Nasza wspólnota wspiera także twórczość artystyczną i działalność kulturalną na Wschodzie. Pracownicy i działacze naszej organizacji są częstymi i serdecznie przyjmowanymi gośćmi w różnych środowiskach za naszą wschodnią granicą.

Może czasem zbyt mało docenianą formą aktywności Stowarzyszenia jest promocja ludzi i środowisk społecznych działających w duchu jego statutowej działalności. Temu służy między innymi przyznawanie Medalu Mickiewicz-Puszkin. Odznaczenie to jest zaliczane do renomowanych i wielce cenionych wyróżnień.

Do osób zasłużonych w dziedzinie propagowania tematyki polskiej na Wschodzie należy pan redaktor Marek A. Koprowski. Zalicza się do grona ludzi, o których zwykło się mówić „człowiek-instytucja”.

Marek A. Koprowski to dziennikarz, pisarz i historyk. Dokonując laudacji jego dokonań, przytoczę najpierw wymowny fakt. Biblioteka Narodowa w Warszawie w swym katalogu wylicza pod jego nazwiskiem, bagatela, 686 pozycji (stan z 20 września 2019 roku). Dodajmy przy tym, dla porównania, że aktywny profesor wyższej uczelni w wieku pana redaktora Koprowskiego osiąga w katalogu naszej Narodowej Książnicy liczbę około 300 zarejestrowanych tytułów swoich publikacji. Kilkadziesiąt tytułów jego prac zwierają zasoby renomowanych bibliotek zagranicznych, np. słynnej Biblioteki Kongresu USA czy choćby Niemieckiej Biblioteki Narodowej w Lipsku. Również biblioteki wyższych uczelni troskliwie gromadzą jego publikacje, na przykład Biblioteka Uniwersytecka KUL ma 43 książki autorstwa naszego Laureata.

Dzisiaj, kiedy dostrzegamy pewien odwrót od książki, prace Marka A. Koprowskiego wciąż cieszą się dużym zainteresowaniem i  popytem u czytelników. Może dlatego, że reaguje on niczym sejsmograf na zainteresowania i potrzeby społeczne. Pisze o tym, co interesuje czytelnika. Szuka z nim bezpośredniego kontaktu. Wygłasza referaty i pogadanki historyczne. W szkołach mówi do młodych. Przy różnych innych okazjach spotyka się też z pokoleniem starszych czytelników.

Jest częstym gościem mediów. Występuje między innymi w Radiu Maryja i Telewizji Trwam oraz w innych mediach, które utrzymują bezpośredni kontakt ze swoimi odbiorcami. Jego wystąpienia, zwłaszcza telewizyjne, śledzę z zainteresowaniem, ponieważ nie unika on tzw. gorących tematów. Kiedy jakiś czas temu występował w Telewizji Trwam, postawiłem mu telefonicznie pytanie związane z rzezią Polaków na Wołyniu. Odpowiedź pana redaktora, tak jak zawsze, była jasna i rzeczowa.

Twórczość Marka A. Koprowskiego interesuje mnie od dawna. Odznacza się on szczególnym zmysłem historycznym, który widać niezależnie od tematu, na który pisze. Historia bowiem uczy mądrości we wszystkich dziedzinach nauki. Ten zmysł historyczny jest przydatny także w pracy profesora pedagogiki i działacza społecznego.

Ludziom związanym ze SWP-W redaktor Marek A. Koprowski nie jest obcy. O Polakach na Wschodzie pisał prawie w każdym numerze wydawanego przez nasze Stowarzyszenie miesięcznika „Nowe Kontrasty”. Teraz obserwuję jego stałą obecność między innymi na łamach dwumiesięcznika „Wołanie z Wołynia”.

Porusza różnorodne tematy związane z polskością za naszą wschodnią granicą. Opisuje ważne problemy, dawne i współczesne. Nie lekceważy przy tym pojedynczego człowieka, dlatego – jak już powiedziano – spotyka się z ludźmi z różnych środowisk. Wiele razy korzystał też z gościny w domach katolickich na Wschodzie, na przykład sióstr zakonnych. Kiedy pisał o Polakach na Podolu, był gościem m.in. sióstr dominikanek w Czortkowie. Kiedy po latach od tamtego wydarzenia przygotowywałem książkę o s. Gabrieli Jaworskiej, dominikance, która pracowała na Podolu, poprosiłem go o świadectwo na temat jej pracy na tamtym terenie. Byłem zdumiony, że mimo upływu lat zapamiętał dużo wydarzeń i problemów z jej życia. To, co zapamiętał i napisał o tej niezwykłej zakonnicy, jest warte zacytowania.

„Siostra Gabriela pracowała w Czortkowie zgodnie z charyzmatem swego Zgromadzenia. Wraz z dwoma siostrami Noelą i Juwencją prowadziła świetlicę środowiskową dla dzieci z najbiedniejszych rodzin, zajmowała się katechezą, opiekowała się osobami cierpiącymi, głównie starszymi i samotnymi. Często towarzyszyła im w ostatnich chwilach życia. Wspólnie z ojcami dominikanami dojeżdżała też do wiejskich parafii. Przede wszystkim jednak, o czym nie mówiła, musiała się borykać z koniecznością utrzymania placówki, co w realiach biednego społeczeństwa, które samo oczekiwało pomocy, wcale nie było takie łatwe. Należało jeszcze dokończyć budowę klasztoru, a także go wyposażyć. Musiała też użerać się z władzami i całym otoczeniem. Czortków stanowił bowiem typowe banderowskie, nacjonalistyczne skupisko, nienawidzące Polaków, w którym patrzono na nich jak na nie dorżniętych Lachów. Większość jego mieszkańców stanowili Ukraińcy przesiedleni zza Sanu, nienawidzący wręcz Polaków. Siostra Gabriela starała się poruszać w tej jaskini os z ogromnym taktem, wyczuciem, bez akcentowania swojej polskości[1].

Tak pisał historyk, którego interesują realia życia konkretnego człowieka. Dlatego z pewnością wart jest naszego uznania, którego wyrazem jest przyznanie mu cenionego Medalu Mickiewicz-Puszkin.

Niedawno studiowałem książkę Laureata pt. Za Bajkałem, wydaną w 2001 roku staraniem „Gościa Niedzielnego” i Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Przyjrzyjmy się jej bliżej, by lepiej poznać jej autora. Praca stanowi mozaikę obrazów uchwyconych przez dziennikarza na żywo w czasie jego wędrówek po Syberii. Mapa podróży pokazuje trasę biegnącą z zachodu na wschód. Trasa ta obejmuje całą zasiedloną przez Polaków Syberię. Losy ludzkie wracają na karty książki echem zanotowanych opowieści. Ich gromadzenie było jednym z głównych zamierzeń autora. Realizował je wedle wytyczonego tropu, którym szedł wytrwale. Tym tropem jest m.in. katolicyzm w Rosji. Przede wszystkim jego dzisiaj, ale trudno byłoby to zrozumieć, nie wiedząc, jakie było jego wczoraj, a nawet przedwczoraj.

Dlatego Marek A. Koprowski często zanurza się w historię. Czerpie jej ślady po części z badań innych autorów, ale równie często z przekazu świadków, ze snutych prze nich wspomnień czy po prostu z prowadzonych rozmów o trudnej przeszłości, w której przebyte cierpienie było nie tyle świadomym martyrium, ile trudniejszym kawałkiem życiorysu. Umiejętność łączenia w jedną narrację tak bogatego i zróżnicowanego materiału to, można powiedzieć, znak firmowy Marka A. Koprowskiego, wart porównania z reportażami autorów z najwyższej półki. Nieważne, czy wymienimy Wańkowicza, Kapuścińskiego czy jeszcze kogoś innego. Może byłoby to wyrazem pewnej próżności.

We wspomnianej pracy autor ukazuje Kościół katolicki na Syberii, zwłaszcza jego nowy rozdział po upadku ZSRS. Odwołuje się do korzeni z bliższej lub dalszej przeszłości. Przetkanie tej osnowy wątkami etnograficznymi, geograficznymi i próba ogarnięcia wielkich obszarów kulturowych – takich jak gospodarka, nauka i infrastruktura społeczna – to dodatkowy środek uplastyczniający misternie utkany obraz, niczym gobelin. Dzięki temu czytelnik dowiaduje się o wszystkim, co istotne dla portretowanego miejsca. Ważną pozycję w tych malowanych słowem pejzażach zajmują ludzie. Pojedynczy ludzie pojawiają się wprawdzie tylko jakby na moment, ustępując miejsca coraz to innym. To jednak sprawia, że obraz ukazany w książce nie jest statyczny, ale snuje się na kształt filmu, rejestrującego nie tylko kształt, ale także rozwój, dynamizm, czasem jednak również regres. W polu widzenia spraw kościelnych jest to stały, choć bardzo powolny i żmudny postęp.

Jedno przy tym ważne pytanie jawi się samo przez się, wywołane lekturą wspomnianej książki i tylu innych tak ważnych prac Marka A. Koprowskiego. Wiadomo, jak wiele pisze się dzisiaj o renesansie religii w byłym ZSRS. To zrozumiałe. Na ile jednak to, co się pisze, bywa rzeczywistością, na ile zaś bardziej pium desiderium niecierpliwych duszochwatów? Każdy myślący człowiek zadaje sobie takie pytania. Odpowiedź może przyjść tylko „stamtąd”, nie zaś z rozważań dedukcyjnych, narażonych zwykle na brak jakiegoś ważnego elementu, co unieważnia całość dywagacji. Otóż sukcesem wspomnianej książki jest jej swoiste chłodne podejście zarówno do warunków zaistnienia tamtejszego katolicyzmu, jak i jego stanu, a nawet możliwości. Ocena rzeczywistości zastanej oscyluje między podziwem dla „cudu” zmartwychwstania Kościoła po upływie bez mała wieku od jego uśmiercenia a ostrożnym obrachunkiem strat poniesionych i zdolności regeneracyjnych u tych, którzy formalnie katolikami czy chrześcijanami być nie przestali.

Marek Koprowski nie ukrywa wcale faktu wywołującego tak często wśród Polonusów Starego Kraju gest oburzenia, gdy pisze otwarcie, że bez względu na to, kto misjonuje, Kościół musi iść do ludzi w języku ich wychowania, a często i urodzenia.

Powyższy, dość ogólny przegląd twórczości redaktora Marka A. Koprowskiego prowadzi do wniosku, że zasługuje on w pełni na laur w postaci zaszczytnego odznaczenia Medalem Mickiewicz-Puszkin, przyznawanego przez Stowarzyszenie Współpracy Polska-Wschód.


[1] M. Koprowski, Poznałem Ją przypadkowo, w: E. Walewander, Życie w obronie wartości. Siostra Gabriela Jaworska OP 1950-2012, Lublin 2015, s. 66-67.