Objadą Ural od północy. Wystartowali w podróż z Nowego Sącza

Z sądeckiego Rynku wyruszyła dziś przed południem Polska Wyprawa do Arktycznej Rosji Mobus Eurasian Arctic Challenge. Sygnał do startu terenowego nissana dał pistoletem startowym wiceprezydent Wojciech Piech. Podróżników „pobłogosławił” na drogę Piotr Kruk, prezes sądecko-podhalańskiego oddziału Stowarzyszenia Współpracy Polska – Wschód.

Za kierownicą masywnej terenówki (160 KM, silnik trzylitrowy, turbo diesel) wyposażonej w różne „bajery”, niezbędne na dalekiej północy, usiadł pomysłodawca i komandor wyprawy Wawrzyniec Kuc, architekt i zapalony podróżnik, obok niego – pilot i zmiennik Wacław Laba, fotografik (obaj z Krakowa). Tylne siedzenie załadowano bagażem: śpiwory puchowe, prowiant, narzędzia itd.
– Mamy wszystko czego nam potrzeba – mówił Kuc. –  Napęd na cztery koła, odpowiednie blokady, wyciągarka, cały system podgrzewania silnika i samochodu, jesteśmy przygotowani na pięćdziesiąt stopni mrozu. Dużą część jazdy spędzimy w aucie, będziemy zdani tylko na siebie.
W Krakowie miała dołączyć druga terenówka: Marcin Francuz (taternik, eksplorator) z małżonką  Katarzyną (artysta plastyk), następnie Warszawa, a potem już cały czas na wschód. Przejazd przez Białoruś, Moskwa i dalej do Permu.
Zamierzają objechać łańcuch gór Ural od wschodu i północy przez półwysep Jamalski i zamarznięte Morze Kairskie, czego jeszcze ponoć żaden Europejczyk, poza Rosjanami nie dokonał. Podróżnicy mają do pokonania ok. 10 tys. km, co zajmie im ok. miesiąca. Część trasy przejadą tzw. zimnikami,  czyli bezdrożami niedostępnymi o innych porach roku i korytem zamarzniętych rzek syberyjskich. Szykują się mocne, ekstremalne przygody.
Wiceprezydent Piech życzył śmiałkom spotkani po drodze dobrych ludzi i szczęśliwego powrotu do kraju, a Piotr Kruk wręczył im na szczęście kilka upominków:  guzik żołnierza armii carskiej znaleziony na pobojowisku pod Gorlicami w 1915 roku, monetę – 20 sowieckich kopiejek z 1936 roku, mały globus, manierkę żołnierską oraz pojemnik z tajemniczym napojem na rozgrzewkę, co się okazało poczciwą łącką śliwowicą.
– Będziecie jechać śladami tych, którzy tam nie chcieli jechać, a zostali  na zawsze. Im będzie zimniej, tym gorętsza atmosfera panuje wśród ludzi, bo tam ludzie wiedzą, jak sobie pomagać – mówił pan Piotr.
Kruk przeprowadził błyskawiczny quiz z nagrodami wśród publiczności  żegnającej śmiałków. Miło nam donieść, że jeden egzemplarz książki pt. „Gazprom – rosyjska broń” Walerija Panuszkina i Michaiła Zygara wygrał niżej podpisany. Wyprawa będzie wiodła po włościach rosyjskiego giganta naftowego i w tytule książce kryje się być może zagadka sponsorów wyprawy, choć jak nas zapewniał Wawrzyniec Kuc jest przedsięwzięcie prywatnym, non-profit, finansowanym ze środków własnych uczestników, jedynie przy wsparciu organizacyjnym i medialnym patronów i partnerów. Samochód oblepiony był nalepkami różnych firm i instytucji, m.in. logo Małopolski. Podróżnicy obiecali przysyłać korespondencję z wyprawy (mają telefony satelitarne) m.in. do Sądeczanina.
Celem wyprawy, oprócz zaspokojenia pasji podróżniczej, poznania niedostępnych zakątków arktycznej Rosji, gdzie Polacy dotąd trafiali jedynie jako zesłańcy, jest promocja Polski w Rosji i na odwrót – Rosji w Polsce.  Dokumentacja zdjęciowa i filmowa wyprawy złoży się na cykl zapewne interesujących reportaży i wystaw.
– W kluczowych punktach wyprawy – tłumaczył Wawrzyniec Kuc – przewidujemy spotkania z naszymi kolegami ze środowiska off-road, organizacjami publicznymi, społecznymi i mediami. Doświadczenie podpowiada także, że spotkamy także wielu przypadkowych ludzi, pytających skąd i po co przybywamy, zawsze chętnych do wymiany informacji i pomocy. Będzie to znakomita okazja, aby opowiedzieć im o Polsce.
(HSZ)
Relacja ze strony „Sądecznin.info” za zgodą autora